Minister Oświaty z obozu w Oberlangen Szkic do biografii Cecylii Jordan Rozwadowskiej (1903-1946)

Autor: Mariusz Patelski

(przedruk z Biuletynu Informacyjnego Nr 36/2005 Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich)


W historii Polski, zwłaszcza minionego wieku, nie brakowało dzielnych kobiet, które na polach bitew lub w konspiracji z wielkim poświęceniem spełniały swój patriotyczny obowiązek wobec Ojczyzny. Harcerki, członkinie Polskiej Organizacji Wojskowej oraz Wojskowej Służby Kobiet, wreszcie zwykła kobiety działające pod wpływem okoliczności wojennych, często przyjmowały na swe barki zadania, który trudno było sprostać niejednemu mężczyźnie. Do grona tych osób należy zaliczyć lwowiankę, oficera Armii Krajowej oraz główną organizatorkę działalności w obozie jenieckim w Oberlangen – Cecylię Jordan Rozwadowską.


Bohaterka artykułu urodziła się 15 stycznia 1903 r. we Lwowie, jako córka Jana Emanuela Jordan Rozwadowskiego i Marii z Jordan Rozwadowskich (małżeństwo kuzynów). Pochodziła z ziemiańskiej rodziny o wielkich tradycjach patriotycznych; jej przodkowie brali udział w niemal wszystkich polskich powstaniach i wojnach okresu rozbiorów, a jej stryj (stryjeczny brat ojca) – gen. Tadeusz Jordan Rozwadowski odegrał doniosłą rolę w walkach o niepodległość Polski lat 1918-1920. Wielki wpływ na wychowanie i światopogląd Cecylii miał jej ojciec Jan – docent prywatny ekonomii politycznej Uniwersytetu Lwowskiego, ziemianin, działacz gospodarczy, wybitny polityk Narodowej demokracji, bliski współpracownik Romana Dmowskiego oraz współorganizator i sekretarz Komitetu Narodowego Polskiego w Paryżu. Cecylia posiadała siedmioro rodzeństwa: Stanisława, Marię, Janinę, Mieczysława, Zofię, Franciszka i Wincentego.


Początkowo dorastała w Babinie pod Kałuszem, rodowej posiadłości Jordan Rozwadowskich tzw. „linii pułkownikowskiej”. Po rozpoczęciu I wojny światowej Jan Rozwadowski wraz z rodziną opuścił ze względów politycznych Galicję i udał się w połowie 1915 r. do Szwajcarii. Z uwagi na działalność polityczną ojca (organizacja Agencji Lozańskiej) i towarzyszące temu liczne wyjazdy (m.in. rozmowy polityczne z Ignacym Paderewskim w USA) Cecylia wraz z siostrą Janiną została wysłana do ekskluzywnej francuskojęzycznej szkoły katolickiej z internatem we Fryburgu (Académie St. Croix Fribourg). Wybór miasta nie był chyba przypadkowy, ponieważ pracował tam wówczas Komitet Wydawnictwa Encyklopédie Polonaise, którego wiceprezesem był jej ojciec. Latem 1919 r. Cecylia przebywała z rodziną w Paryżu, gdzie obradowali delegaci na Konferencję Pokojową. Czynny udział w pracach delegacji polskiej brał zarówno jej ojciec Jan, jak i stryj gen. Tadeusz Jordan Rozwadowski – szef Polskiej Misji Wojskowej. W tymże roku w stolicy Francji zmarła jej matka, toteż Cecylia musiała zająć się, do pewnego stopnia, rodzeństwem – zwłaszcza najmłodszym bratem Wincentym.


cecyliar1

Dzieci Jana Rozwadowskiego. Od lewej Cecylia, Janka, Mieczysłąw, Zofia, Franciszek,Lozanna 1917 r.


Po ukończeniu szkoły we Fryburgu w 1921 r. Cecylia powróciła do Polski i po dodatkowych lekcjach z zakresu historii Polski oraz dziejów literatury polskiej, na początku 1922 r. zdała we Lwowie maturę. Dalszą naukę podjęła w Państwowej Szkole Przemysłu Artystycznego w Krakowie (lata 1922 – 1925). Do jej nauczycieli należeli m.in. profesorowie: Oleś, Wacław Krzyżanowski, Stanisław Wójcik, Karol Homolacs oraz Jan Bukowski.


Duży wpływ na je światopogląd artystyczny miały także wykłady z teorii i historii sztuki prowadzone przez pro. Juliana Pagaczewskiego, na które uczęszczała dodatkowo na Uniwersytet Jagielloński. Wrażliwa na ubóstwo panujące wśród młodzieży akademickiej korzystała z wpływów ojca, by pomagać biedniejszym studentom. Wsparła m.in. akcję Komitetu Paryskiego, którego celem było wysyłanie studentów krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych na stypendia do Paryża. Akcja ta wiązała się pośrednio z działalnością organizatorską malarza i profesora ASP Józefa Pankiewicza, który utworzył w 1925 r. Oddział Paryski ASP w Krakowie. W trakcie studiów Cecylia, zgodnie z rodzinną tradycją i wolą ojca, należała też do krakowskiej organizacji Młodzieży Wszechpolskiej. Jak wynika z jej listów do ojca, wolała towarzystwo inteligentnych, choć biednie ubranych akademików nad „mówiące po francusku z paryskim akcentem” snobujące arystokratki spotykane w krakowskich salonach.


Już w czasie nauki w Krakowie Cecylia tworzyła swe pierwsze prace będące plakatami reklamującymi wystawy malarskie. Po ukończeniu krakowskiej szkoły kontynuowała studia artystyczne w Paryżu i Rzymie. Jako osoba o silnej osobowości, bardzo niezależna, a przy tym delikatna i wrażliwa, znacznie różniła się od swych rówieśniczek z ziemiańskich dworów. Nad życie statecznej małżonki wolała dalekie podróże, polowania, jazdę konną, walki byków w Nimes, zawody hippiczne w Rzymie czy filmy eksperymentalne w Paryżu. Kochała Francję oraz kulturę i historię francuską, wielkim przeżyciem było dla niej osobiste spotkanie w roku 1923 w Krakowie z marsz. Ferdynandem Fochem – pogromcą armii niemieckiej w I Wojnie światowej. Częste wyjazdy do Francji miały także związek z faktem, iż w kraju tym osiadła na stałe jej siostra Janina, która wyszła za mąż za Francuza – Jeana Filiola.


Mimo zamiłowania do wojaży, chętnie wracała do rodzinnego Lwowa na ul. Cłową 3, gdzie znajdowała się willa należąca od początku lat dwudziestych do jej ojca. Dom ten był miejscem zjazdów rodzinnych oraz spotkań wybitnych przedstawicieli ruchu narodowego. Tutaj zwykł zatrzymywać się Roman Dmowski podczas swych pobytów we Lwowie. Cecylię wiązała z ojcem wielka przyjaźń i duchowa więź, aż do jego śmierci w 1935 r., mimo iż w dorosłym życiu porzuciła przekonania narodowo-demokratyczne.


cecyliar2

Rodzeństwo Mieczysław i Cecylia Jordan Rozwadowscy, lata trzydzieste


W latach trzydziestych przeprowadziła się do Warszawy, gdzie zajmowała się sztuką użytkową. W tym czasie mieszkała w Hotelu Sejmowym, podobnie jak jej przyjaciółka Martyna (z domu Gryglaszewska) i jej mąż Stefan Puzyna. Dzień 1 września 1939 zastał Cecylię w stolicy. Z chwilą wybuchu wojny, jak pisała, zmieniła intelektualne Ateny na wojowniczą Spartę. Irena Borkowska-Pokrzywnicka wspominała natomiast, że już w czasie obrony Warszawy Cecylia „w piekielnym ogniu ataków wroga (…) jeździła stale na Pragę po żywność i środki opatrunkowe dla rannych leżących pokotem na podłodze w sali restauracyjnej Bristolu”. Wielkim ciosem była wówczas dla niej śmierć brata por. Mieczysława Rozwadowskiego, który poległ w bitwie pod Kockiem.


Po rozpoczęciu okupacji Cecylia podjęła działal-ność konspiracyjną. Wedle niepotwierdzonych infor-macji jej kuzynki – Felicji Żeromskiej – Cecylia „należała do najbliższego otoczenia gen. [Tadeusza] „Bora” Komorowskiego”. Po wybuchu Powstania Warszawskiego, pod pseudonimem „Barbara”, kiero-wała natomiast oddziałem dziewcząt niosących pomoc cywilnej ludności stolicy.


Wraz z kapitulacją Warszawy Cecylia w stopniu plutonowego dostała się do niewoli niemieckiej. Z grupą kobiet – żołnierzy AK trafiła 11 października 1944 do stalagu XB w Sandbostel. Pierwotnie została umieszczona w baraku nr 90, a następnie, od 1 listopada, została przeniesiona do wielkiego baraku zwanego Aufnahme. Przeżycia obozowe Cecylia opisała w interesujących pod względem historycznym i doskonałych w swej formie dziennikach, opublikowanych później w londyńskich „Wiadomościach” i krajowej „Więzi”. „Jestem teraz KGF (Kriegsgefangen) Nr 224513 – pisała w nich Cecylia. – „Moja kennkarta bardzo już podarta idzie de facto ad acta, a jedyny mój paszport to ten numerek, który w razie zdechnięcia przecina się na pół i ½ idzie z zimnym trupem do ziemi, a ½ ad acta z papierami”. W obozie dziewczęta z Powstania zetknęły się z polskimi jeńcami – żołnierzami września 1939 r. Fakt ten wywarł na obu stronach wielkie wrażenie. „Patrząc na nich – notowała bohaterka artykułu – na ich zdziwione i przerażone czasem spojrzenia w naszym kierunku, rozumiem nagle w całej jaskrawości co z nas zrobiło te pięć lat okupacji, plus dwa miesiące powstania. Pięć lat spędzonych mniej więcej na ulicy. Życie codzienne, rodzinne, domowe zamarło mniej więcej, bo na to żeby żyć, trzeba było handlować w knajpie, w sklepie, na ulicy. To się odbiło na naszych manierach, wysławianiu, wszystkim. Przestałyśmy być wykwintnymi kobietami. Zupełnie nienormalne, wspaniałe życie powstaniowe dwóch ostatnich miesięcy dokończyło dzieła. Biedni podchorążacy przez pięć lat tęsknili za Ojczyzną, za polską wyidealizowaną kobietą, aż tu nagle zobaczyli bandę klnących oberwańców w spodniach. Pomimo to są najlepsi, najżyczliwsi i nic nam nie mówią o swojej konsternacji, a że życie jest pięknei pełne nieoczekiwanych niespodzianek, widziałam dziś wieczór parkę na korytarzu: podchorążak patrzył nieprzytomnie zakochany w niebieskie oczy oberwanej warszawianki.”


W dziennikach Cecylii znalazły się także bardzo krytyczne słowa dotyczące sensu ostatniego Powstania, podyktowane niewątpliwie rozgoryczeniem po klęsce. „O Boże, wylecz nas raz na zawsze z romantycznych zrywówi z romantyzmu w ogóle. Nienawidzę coraz bardziej naszych bezpłodnych bohaterstw. Chcę dla nas na przyszłość dojrzałości i rozumu. Nie chcę rozsądku ani zachwalanego francuskiego bon sens’u, ale chcę i pragnę, i modlę się o mądrość. Nie chcę, żeby bohaterskie matki wysyłały synów na pewną, bezrozumną i głupią śmierć, tylko chcę, żeby nie płakały, jak synowie będą ginąć za mądrą ideę. Matki mają żądać mądrości od synów, nie tylko ciągłego bohaterstwa. Nie sztuka umrzeć – sztuka żyć. Przypomina się ten dozorca zamiatający schody na Kruczej podczas Powstania i nieludzkiego bombardowania, który mnie pyta: i co słychać proszę pani? Mówię, że wszystko dobrze, on kręci głową sceptycznie i mówi: nie jest dobrze proszę pani, nie jest dobrze, bo u nas nie ma głów, u nas są tylko zawsze szable i ta strasznie tania krew. I zadumany zamiatał dalej schody pod nalotem. Teraz dopiero coraz bardziej uczę się cenić Dmowskiego. I podziwiam go bez granic. Ten człowiek wbrew całemu rozromantyzmowanemu społeczeństwu błagał o racjonalizm, o zerwanie z romantyzmem w polityce. Wszyscy byli przeciw niemu, teraz po tym ostatnim wyczynie warszawskim następuje otrzeźwienie – wyczuwam wielki nawrót do Dmowskiego w szerokich masach młodych dziewcząt, zastanowienie u starszych (…). Jak zaczęliśmy za czasów Kościuszki z kosami na armaty, to kończymy dziś na Warszawie, gdzie przeciw tankom mieliśmy butelki z benzyną, a przeciw samolotom modlitwę do Boga. Gdzie na nasz rozpaczliwe wołania o pomoc do aliantów (zawsze błagamy aliantów o pomoc) widzieliśmy jak nasi chłopcy, nasi rodzeni, świetnie uzbrojeni, na wspaniałych samolotach bili się w Normandii, w Belgii, w Holandii, a w Warszawa zdychała bez śladu pomocy. A wszystko z romantyzmu, czyli z głupoty. Nie mogę pisać o tym, tak bardzo jestem zła i tak bardzo zrozpaczona.”


W stalagu plut. Rozwadowska podjęła działalność kulturalno-oświatową i w zorganizowanej tam wszechnicy prowadziła wykłady z teorii oraz historii sztuki, nawiązując m.in. do myśli Noakowskiego i Pagaczews-kiego. Po wyjeździe kobiet oficerów do oflagu objęła czasowo komendę nad barakiem Aufnahme. W grudniu 1944 r. została przeniesiona wraz z innymi kobietami – podoficerami do stalagu VI C Oberlangen. W nowym miejscu uwięzienia Cecylia weszła w skład Rady Instruktorskiej. Wraz z kpt. Haliną Jabłońską-Ter-Oganjan, por. Alicją Kadler, por. Janiną Skrzyńską, por. Zofią Trenker i kpt. Janiną Tuwan odpowiedzialna była za sprawy kultury i oświaty w obozie. Wedle licznych relacji współwięźniarek, Rozwadowska, ze względu na wiek, doświadczenie i predyspozycje faktycznie stała się główną organizatorką życia kulturalno-oświatowego w Oberlangen, zyskując nieoficjalny tytuł „ministra oświaty”. Alina Szeppe-Kamieńska-Karbowska pisała m.in.: „Żeby nie Cecylia i parę jej satelitek, nic by tu nie było. Jej energia i umiejętność wyłuskiwania talentów jest podstawą (…) życia kulturalnego.” Sama Rozwadowska pisała o służbie oświatowej w obozie: „Jestem więc oficerem oświatowym całego obozu pięciobarakowego (czyli 1000 kobiet). Prowadzę serię wykładów humanistycznych, jak dotąd. Zaczęłam swoim wykładem o sztuce w ogóle i wprowadzeniem do sztuki greckiej. Drugi wykład miała pani Waleria (filolog klasyczny) o rzeźbie greckiej, trzeci również ona ,”podróż po Grecji, Pestum i Sycylii”, czwarty o Sparcie pani Renieta, piąty dziś o filozofii greckiej. W przygotowaniu: literatura grecka, historia grecka, teatr grecki, prawo starożytne i przejście dalej w średnie wieki. Równocześnie rozpętane kursa językowe z próbą klubów, równocześnie puszczone w ruch cechy. Rezultat jest taki, że moje baraki mnie cieszą niesłychanie. W jednym kącie widzę zebranie plejady poetyckiej, która debatuje nad zawartością pierwszego numeru gazety ruchomej, na moim biurku mam parę hymnów cechowych, do poszczególnych patronów cechów. Cech blacharski opracowuje już w drugim kącie pokoju filiżanki, spodki, popielniczki; zabiera się do herbów cechowych, część opracowuje suknie dla Matki Boskiej Częstochowskiej, w trzecim kącie złapałam dziewięć filozofek na gwałtownej dyskusji (powykładowej) nad wpływami Platona na religię chrześcijańską, jak również Arystotelesa przez św. Tomasza z Akwinu. Alea iacta est – rozpętało się. Czasu dosłownie nie mam na nic.


Dzięki wysiłkom Cecylii oraz grona jej współpracowniczek zorganizowano kurs gimnazjalny dla dziewcząt w wieku szkolnym. W obozie odbywały się ponadto wykłady na poziomie uniwersyteckim, komplety języków obcych, zajęcia artystyczne i kulturalne (wieczory literackie oraz warsztaty plastyczne m.in. wyrób przedmiotów artystycznych z blachy po konserwach itp.) 12 kwietnia 1945 stalag VI C Oberlangen został wyzwolony przez oddział I Dywizji Pancernej. Warto wspomnieć, iż w I Dywizji służył rodzony brat Cecylii por. Franciszek Rozwadowski oraz dwaj stryjeczni bracia por. Wiktor i rtm. Jan Rozwadowscy. Po wyzwoleniu ppor. Cecylia Rozwadowska (stopień oficerski ujawniony i zweryfikowany po uwolnieniu), z rozkazu komendantki obozu por. Marii J. Mileskiej, kontynuowała pracę oficera oświatowego wśród byłych kobiet-jeńców przeniesionych do nieco lepszych warunków w sąsiednim obozie w Niederlangen. Obóz ten został przekształcony w Ośrodek Wojskowy Niederlangen V, a następnie w Ośrodek Wojskowy nr 102 w miejscowości Hange. Głównym zadaniem Cecylii było umożliwienie młodym, uwolnionym z obozu dziewczętom kontynuowanie studiów na zachodnioeuropejskich uniwersytetach. W pracy tej pomagała jej znajomość języków obcych (francuski i angielski) oraz liczne kontakty, jakie posiadała we Francji jeszcze z czasów przedwojennych. W działalności tej mogła liczyć także na pomoc brata por. Wincentego Rozwadowskiego – oficera polskiej siatki wywiadowczej we Francji (pseud. Pascal – kierownika operacji wywiadowczych tzw. Ekspozytury „F2”), który również posiadał liczne koneksje w kręgach europejskiej arystokracji i burżuazji. Najprawdopodobniej w związku z tymi zadaniami odbyła na przełomie maja i czerwca 1945 r. podróż do Paryża.


Pracę na nowym posterunku Cecylia zmuszona była nieoczekiwanie przerwać z powodu nowotworu żołądka. Wycieńczona nadmierną pracą oraz ciężkimi warunkami obozu jenieckiego nie wytrzymała trudów choroby. 8 czerwca 1946 r. po sześciu miesiącach zmagań Cecyli Jordan Rozwadowska zmarła w szpitalu Croix Rouge na Passy w Paryżu. Doczesne szczątki ppor. Cecylii Rozwadowskiej spoczęły najprawdopodobniej na paryskim cmentarzu Batignolles, obok mogiły jej matki – Marii Jordan Rozwadowskiej.


cecyliar3

Cecylia w r. 1946 (?)

 


 

Pliki do pobrania:

1. minister-oswiaty-z-obozu-w-oberlangen.ppt

Minister Oświaty z obozu w Oberlangen Szkic do biografii Cecylii Jordan Rozwadowskiej (1903-1946)