Wspomnienie o Marii z Rozwadowskich Grocholskiej
(Piotr Rozwadowski)
Nikt ze starszego pokolenia nie mógł napisać wspomnienia o Cioci Rysi (Mani) z Rozwadowskich Grocholskiej. Postanowiłem zatem sam skreślić parę słów choć siłą rzeczy moja wiedza jest bardzo skąpa w porównaniu do seniorów co wynika z różnicy pokoleń oraz z wielkiej odległości, tym większej w czasach żelaznej kurtyny, dzielącej mnie od miejsca życia Cioci.
Maria Ludwika urodziła się 1 kwietnia 1921 roku we Lwowie jako trzecie z czworga dzieci moich Dziadków Jerzego i Anny z Gołaszewskich Rozwadowskich. We Lwowie uczęszczała do liceum Sacre-Coeur.
W czasie wojny w 1945r. była wraz z Teresą Czartoryską wolontariuszką w Szpitalu Polowym w Iwoniczu. Gdy przyszedł front rosyjski zdarzyło się, że został ranny jakiś żołnierz rosyjski. Mimo że w szpitalu było wiele pielęgniarek przeszkolonych na front, kiedy zapytano która pójdzie po rannego żołnierza, żadna z pielęgniarek się nie zgłosiła tylko Ciocia Rysia i Teresa Czartoryska. Tak uratowały żołnierza i za to miały dostać jakiś order rosyjski, ale odmówiły jego przyjęcia.
Po wojnie Ciocia Rysia ukończyła Uniwersytecką Szkołę Pielęgniarek i Opiekunek Zdrowia w Krakowie a następnie zostawszy Instruktorką Pielęgniarską uczyła w tej szkole młodsze koleżanki. Jedną z nich była zaprzyjaźniona z Ciocią moja Mama Teresa Wysocka. To Ciocia doprowadziła do znajomości Teresy Wysockiej ze swoim bratem Staszkiem Rozwadowskim co ostatecznie zakończyło się ślubem a następnie na Świecie pokazałem się ja. Dla mnie ma zatem Ciocia wyjątkowe zasługi!
W roku 1959 Ciocia Rysia wyjechała na stypendium pielęgniarskie do Kanady, gdzie poznała Romana Grocholskiego, syna Zofii z Rozwadowskich Grocholskiej, córki Wiktora i wkrótce w 1960 roku wyszła za niego za mąż. Niedługo potem Romanowie Grocholscy przenieśli się do USA najpierw do Detroit a następnie do Evanston pod Chicago. Ciocia nostryfikowała dyplom pielęgniarski kolejno w Kanadzie, Michigan i Illinois i całe życie pracowała jako pielęgniarka w szpitalu.
Romanowie Grocholscy nie mieli dzieci. W czasie komunizmu wspierali rzeczowo i finansowo wiele osób w Polsce. Miałem też w tym swój udział. Przychodziły do nas do domu często paczki lub listy z załącznikami od Wujostwa Romanów. Były w nich bardzo często wskazania dla kogo ze znajomych która rzecz lub wsparcie finansowe. Często moim zadaniem było rozwożenie tych prezentów do adresatów w Krakowie lub na Śląsku. Muszę się przyznać, że nie lubiłem tego zajęcia. Dom Wujostwa Romanów był też przystanią dla wielu osób przyjeżdżających czasowo lub na stałe do Ameryki z Polski. Całe życie na emigracji Wujostwo żyli sprawami polskimi.
Na emeryturę Romanowie Grocholscy amerykańskim zwyczajem przenieśli się do Sarasoty na Florydzie. Tam w roku 2005 po raz pierwszy odwiedziłem ich wraz z moją żoną Agnieszką.
Było to 16 lat po upadku muru berlińskiego. Wcześniej, mimo iż Ciocia była moją Chrzestną Matką widziałem ją zaledwie kilka razy w życiu podczas jej przyjazdów z Wujem Romanem lub samodzielnie na wakacje do Polski. Od tego czasu udawało mi się prawie co rok odwiedzać choć na chwilę kochaną Ciocię.
W roku 2009 umarł mąż Cioci Wuj Roman Grocholski a Ciocia przeniosła się do Domu dla Seniorów. Pozostała jednak w Sarasocie.
W roku 2014 , gdy Ciocia Rysia zaczęła coraz częściej podupadać na zdrowiu opiekująca się nią siostrzenica Basia Zabiełło nakłoniła Ciocię do przeniesienia się z powrotem do Chicago, gdzie łatwiej jej było opiekować się Ciocią. Przez wszystkie te lata aż do śmierci Cioci Basia opiekowała się nią fantastycznie jak najlepsza, oddana córka.
Po wielu zdrowotnych perypetiach Ciocia umarła spokojnie 24-go września 2016 roku w obecności Basi, trzymającej ją za rękę.
Prochy Marii Grocholskiej zostały pochowane na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie w dniu 25-tym października 2016 r.
Choć widziałem Ciocię Rysię zaledwie kilkanaście razy w życiu, to przez jej żywe zainteresowanie rodziną, przyjaźń braterską z moim Ojcem, przyjaźń z moją Mamą była mi bardzo bliska od samego dzieciństwa. Zapamiętam Ciocię jako osobę niesamowicie energiczną i wesołą, bardzo skromną, inteligentną, wręcz błyskotliwą, lubiącą książki i zainteresowaną zawsze tym co się dzieje na Świecie ale przede wszystkim bardzo dobrą.
Wieczny odpoczynek racz Jej dać Panie ………….
Życiorys Marii Ludwiki z Jordan Rozwadowskich Grocholskiej spisany przez nią samą u kresu życia.
Urodzona we Lwowie 21 kwietnia 1921
Do gimnazjum uczęszczała we Lwowie do Sacre Coeur, tam też ukończyła 1 licealną.
W 1939 roku wybuch wojny zastał ją wraz rodziną w rodzinnym majątku Toustobaby woj. Tarnopolskie pow. Podhajce.
Dzięki życzliwości miejscowej ludności wiejskiej Maria wraz z rodziną znajduje schronienie w sąsiedniej wsi polskiej, Nowa Huta, co uchroniło całą rodzinę przed wywózka do Rosji.
Po dwuletnim pobycie w Nowej Hucie, w kurnej chałupie, nocując omal każdej nocy w innej stodole, Maria wraz z rodzicami I bratem Staszkiem uciekają do Lwowa. Dzięki temu unikają mordów ukraińskich.
W roku 1942 Maria wraz z rodzina przechodzi “zieloną granicę” przez San w stronę Warszawy.
W Warszawie Maria uczęszcza na kursy tajnego nauczania, zdaje maturę u Sióstr Niepokalanek na Kazimierzowkiej.
W 1944 Maria sama wyjeżdża do Iwonicza opiekując się dziećmi Komornickich – to pierwsza jej posada.
W 1945 w lwoniczu wybucha powstanie, Maria pracuje jako sanitariuszka w szpitalu frontowym AK.
W 1946 wyjeżdża do Krakowa, gdzie po półrocznej pracy w Czerwonym Krzyżu, dostaje stypendium Czerwonego Krzyża na studia trzyletnie Szkoły Pielęgniarsko-Położniczej Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Po ukończeniu szkoły i otrzymaniu dyplomu pielęgniarki i położnej, rozpoczyna pracę w 1949 roku w Krakowie w Klinice Dziecięcej jako pielęgniarka naczelna i instruktorka równocześnie kończąc zaocznie dyplom nauczyciela zawodu medycznego przy Ministerstwie Zdrowia w Warszawie.
W 1956 Maria rozpoczyna pracę w Krakowie jako wizytator średnich szkół medycznych obejmujących siedem szkół medycznych w województwie krakowskim i w samym Krakowie.
W 1959 Maria wyjeżdża na roczne stypendium World Health Organization w Kanadzie w Montrealu, po ukończeniu którego otrzymuje “Post Graduate Certificate in Nursing Education“ University of Montreal.
W 1960 roku, 2-go lipca Maria wychodzi za mąż za Romana Grocholskiego Jordan, oboje przenoszą się do Detroit, gdzie Maria rozpoczyna pracę w szpitalu jako Head Nurse i pracuje tam przez następne dziewięć lat.
W 1969 Maria z mężem przenoszą się do Chicago, gdzie rozpoczyna pracę jako Head Nurse w Evanston na oddziale onkologicznym, gdzie pracuje przez następne lata.
W 1990 Maria z mężem przenoszą się na emeryturę na Florydę do Sarasoty. Spotyka tam wiele swoich znajomych z Chicago, Nowego Jorku i wielu innych zakątków Stanów Zjednoczonych.
Maria z Romanem prowadzą bardzo towarzyskie życie na Landings. Wiele osób przewinęło się przez ich dom. Wiele ciekawych spotkań, dyskusji, radości i śmiechu pozostaje wspomnieniem z tego okresu.
13-go maja 2009 roku umiera Roman – mąż Marii po ciężkiej chorobie. Maria przenosi się do Assisted Living – Heron Club w Sarasocie.
Podziękowania.
Wszystkim przyjaciołom bardzo dziękuję za pomoc w czasie choroby Romana. Za pomoc i życzliwość mi okazaną, zwłaszcza rodzinie Zabiełłów, Wandeczce Zachwieja, rodzinom: Walów, Zabłockich i Rozwadowskich w Polsce. A w Sarasocie opiekowali się mną niemalże codziennie: Halina Kay, Alek Weinberg, Anna Zgórska, Danusia Masiak, Marysia Rozwadowska, K.K .Kaczyńscy. Muszę zaznaczyć, że bez pomocy, codziennych telefonów, troski I porad Basi Zabiełło nie dałabym rady. Dzięki Wam wszystkim, a zwłaszcza Tobie Basiu. Zdałaś egzamin życiowy, niech Ci Bóg wynagrodzi.
Dziękuję też za bezinteresowną opiekę Charlotte Lee – pielęgniarce poznanej w czasie choroby Romana. Na każdy telefon mój była zawsze pomocna.
Bóg Wam zapłać.